Zainspirowana tekstem Logosa-Amicusa dałam upust moim myślom, i oto co uzyskałam w drodze medytacyjnych rozmyślań nad pustym arkuszem OpenOffice.org Writer: 😉
Nauczono nas modlitwy. Modlitwa powstała z nakazu od „sił wyższych”. Pierwotna, pierwsza zaiste została odkryta, i że ma moc w momencie błagania o litość i darowanie życia-to była prośba, błaganie. Częściej człowiek prosi niż dziękuje. W potrzebie rodzi się myśl o mocy bożej-to podświadome działanie. Modlitwa ma za zadanie wymóc prawo do życia i do dóbr doczesnych i staje się wyrazem pychy. Ma jakby przyczyniać się do spełniania cudu pomijając nasze działania, które z pewnością dałyby rezultaty, ale są nam zabronione z racji etycznych. Kultura jest wdzięcznym oszustwem i jest wymysłem fizycznie słabych ludzi a specjalizujących się w rozwoju inteligencji-magicznej mocy tworzenia rzekomego piękna, jakim jest wszystko ponad potrzebę do egzystencji w wersji pierwotnej-jedzenie, picie, sen, seksualność, ciepło…
Zwierzęta posiadają tzw „szósty” zmysł zapewniający im przetrwanie-np. ucieczka przed tsunami. Człowiek go utracił podczas rozwoju cywilizacji. Posługując się narzędziami i maszynami, bronią zapewnił sobie obronę przed bezpośrednim zagrożeniem. Nie opanował sił natury, tych na większą skalę mu zagrażających. Myślę, że ludy pierwotne znały wiele sposobów unikania kataklizmów, ale żyjąc w oddali od natury, w betonowych miastach zatracili ten zmysł ewoluując do obecnego stanu inteligencji-Cejrowski o aborygenach. Myślę, że jednostki posiadłszy wiedzę kierowały tłumami, lub wierząc uparcie w coś, kierując się instynktami rozwinęli się w tym kierunku obecnie człowiekowi znanym, ale nie rozumiejąc przyczynowości takiego własnego zachowania. Rozwój świadomości staje się szansa rozumienia tych procesów a to najczęściej następuje w drodze obserwacji, a najbardziej zachowań zwierzęcych i odnoszeniu ich analogicznie do zachowań ludzkich.
Człowiek modląc się oddaje się bezwolnie we władanie sił „mocy bożej”, zdaje się na los, przeznaczenie. Moim zdaniem jest to kulminacyjny punkt samopoznania. Zauważyć można, że podczas modlitwy tej wyuczonej, usiłując wracać do narzuconych słów, co rusz uciekamy na manowce swych wyobrażeń-staje się taka modlitwa, że tak powiem przebijaniem na wierzch tych myśli, które są najsilniejsze i najpilniejsze. Modlitwa spontaniczna, polegająca na rozmowie osobistej z Bogiem jest medytacją. Medytacja jest inna formą modlitwy-jest kontaktem z jaźnią a raczej zbieraniem w całość wszelkich informacji, jakie to posiada, wyłączając się chwilowo z odbierania nowych info, które to wciąż do człowieka docierają. Medytacja w wydaniu tej najlepszej formy jest dotarciem do pokładów sił w sobie samym-jest przebudzeniem-uspokojeniem-wypędzeniem demonów z siebie i wszelkiego lęku. Jest postawieniem siebie w roli obserwatora-wyjściem poza swoją istotę…
Wypędzenie demonów strachu z człowieka polega na zniżeniu się bóstwa do parteru człowieka, jego bezradności, grzechu, ruiny, wad, błędu, który jest tylko wyuczonym poczuciem winy. Strach jest wyuczoną emocją, wskazująca bezpieczną drogę do ocalenia. Kiedy człowiek/a najpierw dziecko nie czuje strachu to znaczy, że nie poznało jeszcze konsekwencji czynu. Przykra konsekwencja zmusza człowieka do uczenia się reagowania na określone sygnały.
Poddaństwo jest warunkiem przetrwania w grupie, wynika moim zdaniem z zachowań w pierwszych grupach ludzi, w rodzinach, gdzie wymuszono je na dzieciach, gdyż dziecko dorastając automatycznie usiłowało zdominować rodziców. Każde następne pokolenie jest bardziej rozwinięte niż poprzednie, starsi nabywali mądrości poprzez obserwację. Wytworzył się w grupach pewnego rodzaju porządek, który zapewniał obopólna korzyść stron tej grupy. Potem w miarę rozwoju wytworzyły się elity, które zręcznie podporządkowały sobie prosty naród- ten żyjąc w niewiedzy zachował wiarę w Boga. Istnienie Boga jest mi bliższe wg filozofii buddyjskiej niż wg nauki Kościoła w jakim wyrosłam. Jeśli Bóg jest osobowym Bogiem to jest nim człowiek. Jeśli człowiek, to każdy ma cząstkę Boga w sobie, jego istotę, jego pierwotne korzenie- zamysł.
Modlitwa jest potrzebna tylko człowiekowi, by odzyskał równowagę i poczucie ukojenia, wyzwolenie się z poczucia winy, z poczucia obowiązku ponad miarę jego możliwości, którą mu uprzednio zabrała kultura, religia, zakazując przemocy-agresji-działania w wyniku popędu życia.( no cóż, inaczej człowiek nie byłby człowiekiem) Pożywienie zdobywa się tylko przemocą, nie ma innej drogi. Jak brakuje go danej grupie następuje rywalizacja i walka pomiędzy jednostkami danej grupy. Człowieka ograniczono prawem.
Poddańcza poza jest wyrazem słabości i uległości-zdaniem się na łaskę i żebraniem o miłosierdzie-, proszeniem o litość. Nikt bez przyjęcia takiej pozy nikomu jeszcze takiemu nic nie dał. Wszyscy inaczej się zachowujący idą odbyć karę do wiezienia lub jeśli ktoś posiadł inteligencję i potrafi wykorzystać swój umysł i jest świetnym aktorem i potrafi dobrze zapamiętywać i myśleć jest „bogiem” i żyje w dostatku.(..a Bogiem było słowo, a słowo było u Boga”) Jest jedna zasada w życiu, ten kto umie świetnie oszukiwać tego bieda nie ubodzie. Nie da się pozyskać pożywienia bez siły fizycznej (pracy fizycznej). Jeśli ktoś tak uważa jest głupcem. Kiedyś atrybutem władzy była siła, dzisiaj jest mądrość. Życie kulturą jest piękne, jest przyjemne, satysfakcjonujące-ale jest pychą i próżnością- oczywiście nieświadomie przeżywana przez większość ludzi. Ludzie modlący się i oczekujący nagrody w niebie są zwykłymi naiwniakami, oszukanymi, a tylko po to, by wcisnąć im że są coś warci-a są zwykłymi potomkami nieudaczników i zacofanych ludzi. Najpierw zabrano im wiarę w swoje możliwości poprzez zakazy i nakazy, a może był to naród wyjątkowo zacofany, pierwotny i nie było innej możliwości by powściągnąć u niego żądzy władzy panowania, niszczenia, rujnowania, woli walki, przejawów agresji-zwierzęcej pasji do rzezi? Do tej manipulacji wykorzystano niestety zwyczaje i tradycje pogańskie skrzętnie je ponoć wkomponowując w tradycje nowych wierzeń. Czyste pogańskie tradycje wynikały raczej z respektu dla natury i jej siły, mocy. Wystarczyło dostosować się do praw rządzących przyroda, by ocaleć. Inne religie niestety, moim zdaniem, powstały wskutek różnic kulturowych a ścisłej wskutek braku dostępu do dóbr zapewniających bezpieczne życie i miały jeden cel-bronić swoich rodzin, państw-poprzez jednoczenie siły, wpływanie na psyche ludzi, by szli odważnie choćby na śmierć w imię obrony wspólnoty.
Dzisiaj świat poszedł chyba nieco za daleko…. albo ci przebudzeni muszą zacząć tez oszukiwać posiadłszy wiedzę, i świadomość tego o czym piszę? Nie da się zmusić kogoś, aby coś rozumiał, skoro nie jest do tego zdolnym. Przez stosowanie reklam można zaczarować ludzi, jak kiedyś zaczarowało się ich rytuałami w religiach.
Pięknym jest odczytywać zamysł Boga, który mówi do nas zawsze przez drugich. To silnych ma poruszać postawa klęczącego bezradnego człowieka-świetny trik oszukańczy, we współczesnym świecie-samoobrona przed samounicestwieniem poprzez żebractwo-symboliczne, i życie na najniższych obrotach aktywności własnej ( jedynie spełnianie woli Boga zwalanie odpowiedzialności na los-to jest tak bardzo złożone-nie potrafię wyrazić wszystkich swoich przemyśleń), i poświęcanie swojego cierpienia w imię zbawienia ( czyżby proces, który ma doprowadzić dana grupę etniczna w przyszłości ( jej potomków) do doskonałego życia-zbawienia-wolności?) A czy przypadkiem nie jest to tak, że dodaje silnemu jeszcze więcej sił, gdy widzi bezradność innych? Chandra leczy chandrę? Uległość u zwierząt powoduje zaniechanie ataku.
Cierpienie ponad miarę wymusza w człowieku rozwój, a powściąganie się przed agresją prowadzi do ucieczki od rzeczywistości- w stany mistyczne-modlitwa jest źródłem rodzenia się wszelkiej nowej myśli-źródłem powstawania nowych odkryć-jest ogniskiem zapalnym inteligencji-haha oszukiwania. Aaaa ….żeby żyć- jeść trzeba. Aby jeść trzeba wydobywać to jedzenie z ziemi i zabijać zwierzęta. Czy nadejdzie taki czas na Ziemi, że wystarczy spreparować składniki wydobywszy je z nieożywionej materii i tym się żywić, by żyć?
Pod tymi słowami znajduje się mnóstwo niewyrażonych myśli, ale mam nadzieję, że ktoś kto się pofatyguje i to przeczyta zrozumie choć namiastkę tego co chciałam powiedzieć, od siebie na ten temat.
W najbliższym czasie posługując się słowami-znakami-symbolami postaram się odnaleźć stronki, które z pewnością rozszerzą podjęte tu zaczątki spekulacji myślowych na temat źródła pochodzenia modlitwy i poddańczej jej postawy oraz jej sensowności.